Interwencją policji zakończyła się czwartkowa próba ustawienia słupków oddzielających jezdnię ul. Szewskiej od prywatnego terenu, na którym jego właściciel urządził płatny parking. Mężczyzna stanie teraz przed sądem za utrudnianie pracy brygadzie montażowej.
Ustawienie słupków zlecił Zarząd Dróg i Mostów, aby uniemożliwić wjazd na prywatny parking. Wyjaśnijmy: parkowanie odbywa się tu obecnie po obu stronach krawężnika. Po lewej, czyli na jezdni, stają samochody korzystające z miejskich miejsc w płatnej strefie. Z prawej strony parkują klienci właściciela prywatnego terenu, ale nie mogą się tu dostać inaczej, niż przejeżdżając przez krawężnik.
Problem pojawia się wtedy, gdy użytkownik prywatnego parkingu chce wyjechać, ale nie może, bo jego samochód zastawiły pojazdy parkujące na jezdni. Urzędnicy uznali, że rozwiążą problem stawiając słupki wzdłuż jezdni, ale dla właściciela sąsiedniej działki oznaczałoby to nagłą utratę zarobku na parkingu. On nie chciał zrezygnować z jego prowadzenia i prosił miasto, żeby zlikwidowało swój parking. Ratusz odmawiał i tłumaczył, że nie można w dowolnym miejscu zjeżdżać na swoją działkę. Konflikt otarł się nawet o Radę Miasta, która nie przyznała racji właścicielowi prywatnej działki.
Gdy w czwartek na miejsce przyjechali przysłani przez miasto robotnicy ze słupkami mężczyzna fizycznie zablokował swoim autem fragment terenu. W ten sposób uniemożliwił robotnikom dokończenie montażu blokad. Słupków miało być 9, stanęło na razie tylko 6. Straż Miejska postanowiła skierować do sądu wniosek o ukaranie mężczyzny za utrudnianie prac.